sobota, 24 stycznia 2015

Chapter 8

-Jesteś idealna dla mnie.

Michael

Czy warto wyznawać swoje uczucia? Czy w ogóle wiemy co czujemy? Może tylko wydaje się nam, iż zależy nam na kimś, a w rzeczywistości jest to zwykłe przywiązanie. Często nie rozróżniamy zwykłego zauroczenia od zakochania, ale ja wiem, że Chloe jest moją miłością. Wiem, wydaję się to banalne, oklepane, lecz tak jest. Znam Nelson odkąd pamiętam. Gdy byliśmy mali, nasze babcie bardzo się lubiły, niestety nie mogłem powiedzieć tego samego o nas. Brunetka, a raczej fioletowo-włosa nienawidziła mnie. Dokuczałem jej i to bardzo często. Tak naprawdę jak każdy chłopczyk w wieku 4 lat tak okazywał miłość do dziewczyn, ale ona tego nie zrozumiała. Teraz po 15 latach wyznałem jej miłość w sposób właściwy. Moja księżniczka stoi przede mną i nic nie mówi? To chyba źle wróży.

Chloe


Co mam mu odpowiedzieć? Darzę Clifforda pewnym uczuciem, ale czy mogę nazwać to miłością? Może to tylko podziw, zauroczenie? Zależy mi na nim. Gdy ma jakąś "pracę" do załatwienia, tak cholernie się martwię. Czekaj... Stop Nelson! Lekko się denerwuję... Tak to odpowiednie słowa. Faceci to chuje i nie należy im ufać! Zdania opuszczające ich usta to są tylko nic nie znaczące słowa, które nic nie znaczą, są tylko kłamstwami. Ale usta Clifforda są takie słodkie, na sam ich widok moje nogi robią się jak z waty tak bardzo chcę je pocałować.
-Przepraszam, nie powinienem tego mówić. Jestem po prostu nastoletnim frajerem nic nie wiedzącym o okazywaniu uczuć. Weź mnie za idiotę, ale jestem zakochany po uszy w tobie od dzieciństwa. Zapewne nie pamiętasz małego chłopczyka z którym bawiłaś się w piaskownicy, który wrzucał ci gąsienice do kompotu, wycierał smarki do twojej bluzki i wysypywał piasek z foremek na cudne brązowe loki?- OMG, Michael Gordon Clifford to ten mały obleśny dzieciak, którego przezywałam Glutomiot właśnie powiedział mi, że jest we mnie zakochany? To jest nie możliwe. Michael z piaskownicy jest taki obleśny, brudny, przede wszystkim ma blond włosy a Mikey, który przede mną jest przystojny, dobrze zbudowany, każda laska by się o niego zabiła- Chloe proszę odpowiedz mi coś-powiedział przerażony. Nie wiedząc czemu odczułam ogromną potrzebę pocałowania go. Powoli zmniejszyłam dystans pomiędzy naszymi ustami i złączyłam je w delikatnym pocałunku.-Nadal mi nie odpowiedziałaś!
-A to nie byłą wystarczająca odpowiedź? Hmm?- powiedziałam i po raz kolejny złączyłam nasze wargi. Tym razem całowaliśmy się zachłanniej, oboje mogliśmy wyczuć pożądanie. Michael ułożył swoją dłoń na moim udzie a drugą ręką zaczął bawić się moją koszulką. Czy pragnęłam tego? Zdecydowanie tak! Nigdy nikogo tak nie pożądałam jak Clifforda w tym momencie.
-Tak bardzo chcę zedrzeć z ciebie te ubrania Nelson, chcę cię zobaczyć w pełnej okazałości- wysapał pomiędzy pocałunkami.-Jeśli nie chcesz tego robić powiedz teraz albo oddaj mi się w całości-dodał. Zamiast odpowiedzieć po prostu zaczęłam odpinać pasek w jego spodniach. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi do kuchni. Odepchnęłam Mikea od siebie i w drzwiach zobaczyliśmy zaskoczonego Hooda.
-Ja... tylko... chciałem zrobić sobie tosty, ale już wychodzę- oznajmił speszony Cal.
-Nie, spokojnie, zjedz sobie. Mi też możesz zrobić kolację- zadeklarowałam w stronę bruneta- Dokończymy tą rozmowę później Cliff.
-Jasne rozmowę...
-Calum zamknij się-warknął zielonooki. Po tych słowach udałam się do salonu by dołączyć do reszty.

*

Szykowałam się właśnie do spania, gdy usłyszałam pukanie w drzwi. Nie musiałam się długo zastanawiać kto to mógł być. I nie myliłam się w progu mojego pokoju stał Glutomiot. Podszedł do mojego łóżka i usiadł na jego końcu.
-Moglibyśmy dokończyć naszą rozmowę tak jak obiecałaś?
-Czekałam aż przyjedziesz- i po raz kolejny zostałam obsypana nieziemskimi pocałunkami.

sobota, 10 stycznia 2015

Chapter 7

Rana na moim brzuchu chodź wyleczona wciąż była dobrze widoczna. Nie wiem czy oni myślą, że ja jestem głupia i jakimś cudem nie zauważę tej wielkiej szramy?! Czym dłużej jestem w gangu Clifforda tym bardziej głupieję. Jest to dziwna sytuacja. Może ja wciąż śnię? Nie to niemożliwe! Jedno jest pewne... to że nie przywiązuje uwagi do tego jak wyglądam to nie znaczy, iż muszę śmierdzieć jak bezdomny i muszę jechać do sklepu, żeby kupić sobie jakieś środki do kąpieli. Udałam się w kierunku pokoju Caluma.
-Mógłbyś poż... co się stało z twoimi włosami Cal?
-A co się miało z nimi stać?
-Ja wiem, że nie spędzam z tobą zbyt dużo czasu, ale sądzę, że bym zauważyła wcześniej że masz jajecznicę na głowie.
-Nie obrażaj moich włosów Nelson!
-Dobra, przepraszam. Pasują ci- powiedziałam i puściłam oczko Ciemnookiemu- kiedy zdążyłeś się przefarbować?
-Kiedy ty...-nagle przerwał.
-Kiedy ja co ?
-Kiedy ty...byłaś..w...szkole.. tak... kiedy ty byłaś w szkole- oznajmił zadowolony. Czyli coś ukrywa
-To czemu masz już odrosty?
-Kurwa to tak specjalnie rozumiesz?! 
-Dobra, dobra- uniosłam ręce na znak poddania się- mógłbyś mi pożyczyć samochód?
-Moją miłość? Chyba cię coś swędzi moja droga!
-Oj weź no... Nie mam swojego a koniecznie muszę jechać do sklepu po kosmetyki.
-Nie potrzebujesz kosmetyków i tak jesteś piękna...
-Calum słaby podryw. Chodziło mi bardziej o coś w stylu soli do kąpieli i szamponu.
-Kupisz sobie innym razem.
-Ale przestanę być piękna jak będę walić potem!
-Hahah... to weź sobie ode mnie, ty nie używasz nawet mydła!
-Ej, uraziłaś moje uczucia- powiedział i zaczął udawać, że płacze.
-Dasz mi ten samochód, obiecuję, że nawet jednej ryski na nim nie będzie i wrócę do godziny
-Dobra, ale stawiasz mi...
-Hood chyba śnisz!
-Chodziło mi o piwo idioto!
-Hah no dobra- po tych słowach rzucił we mnie kluczykami od swojego BMW.
-Dokumenty masz na komodzie w przedpokoju.
-Dziękuję ci- podbiegłam do chłopaka i go ucałowałam w policzek.
-Znaj dobroć króla- dobra zaczynam się go bać. Wyszłam z jego pokoju po drodze wzięłam torebkę i dokumenty z komody a następnie ruszyłam w drogę do centrum handlowego.

Przechodząc między alejkami naszła mnie pewna myśl. Może wreszcie nadszedł czas na zmiany? Tak to odpowiedni moment! Wzięłam pierwszą lepszą farbę do włosów nie zastanawiając się jaki kolor znajduję się na pudełku. Udałam się do kas, zapłaciłam za zakupy i ruszyłam do domu.

Michael


Czuję się strasznie oszukując Chloe. Nie zasługuje na takie traktowanie, ale nie mam wyjścia, gdyby tak naprawdę się dowiedziała co się wtedy stało mogła by być w wielkich tarapatach. Felice wygląda na niewinną dziewczynę, lecz przekonałem się na własnej skórze, że tak nie jest. Kiedyś była moją największą miłością, oddałbym życie za nią, lecz ona był po prostu informatorką tego dupka. Owinęła mnie wokół palca, byłem jej marionetką, wykorzystywała moją miłość. Prawie przepłaciłem przez to życie, na szczęście mam jeszcze przyjaciół, którzy pomogą mi w każdej sytuacji. Umówiłem się z nią na piknik w świetle księżyca, wiem brzmi idiotycznie, sielankowo i przereklamowanie, ale dla niej zrobiłbym wszystko. Tamtego dnia zamiast Felice na miejscu był Jack ze swoimi ludźmi i chcieli mnie zabić i prawie im się to udało. Ja sam im ułatwiałem sprawę bo nie chciałem wtedy żyć. Moje serce zostało rozwalone na milion kawałeczków i nikt ani nic nie mogło ich pozbierać. Nie wiem jak wtedy reszta mojego gangu znalazła się przy mnie, nie byłem w stanie myśleć. Oni uratowali mnie. Od tego czasu nie ufam nikomu, tylko sobie i swoim przyjaciołom, lecz i tak staram się mówić im jak najmniej. 
-Michael napijesz się z nami?- zadał pytanie Ashton.
-Z chęcią.
-Nie przesadzacie? Ja rozumiem, że alkohol jest dla każdego, ale nie dzień w dzień i w takich ilościach!-wykrzyknął Luke.
-Nie bądź taka matka Teresa Hemmo- wciął się Calum.
-Ktoś w tym domu musi być odpowiedzialny- dołączyła Nelson. Automatycznie wszyscy obrócili swój wzrok na brunetkę i zaniemówili. Teraz nie mogłem nazywać już jej brunetkę, gdyż jej włosy były teraz fioletowe?!
-Luke chce dla was dobrze. Niby jak macie wykonywać swoje zadania na kacu?
-Chlo co ty zrobiłaś ze swoimi włosami? W tym domu kolorowe włosy może mieć tylko Michael- zaśmiał się Ashton.
-No to od teraz nie będzie on jedyną osobą... Jak wyglądam? Ale szczerze. W razie czego mogę zajechać jeszcze raz do sklepu i przefarbuje je na inny kolor.
-Wyglasz... Wyglądasz...
-Pięknie- dodałem za Hemmings'a. Nelson teraz nie tylko miała inny kolor włosów, ale również zmieniła styl ubierania się. Teraz pasowała do nas idealnie. Czarny podkoszulek idealnie opierał się na jej ponętnych piersiach a krótka, rozkloszowana spódniczka ledwo zakrywała jej tyłek. Jej długie nogi wydawały się jeszcze dłuższe przez szpilki a rajstopy z motywem podkolanówek wyglądały bardzo rockowo. Do tego dość długie i precyzyjne kreski zdobiły jej oczy. Chyba zakochałem się w niej jeszcze bardziej... za raz co?! Ja nie mogę się zakochać. Michael Gordon Clifford nigdy więcej miał się nie zakochiwać. 
-Michael zamknij buzię bo za raz będziesz nią szurał po ziemi-zaśmiał się Irwin.
-Zamknij się!
-Mikey się zakochał, Mikey się zakochał, Mikey się zakochał-zaczęli śpiewać chórkiem moi przyjaciele, natomiast Nelson oblała się rumieńcem i udała się w kierunku kuchni.
-Możecie już przymknąć ryje?!Dobrze wiecie, że nic do niej nie czuję.
-Zaprzeczasz sam sobie. Kochasz ją. Nawet na Blake tak nie patrzyłeś.
-Nie przypominaj mi o niej! Ona była zwykłą zdzirą.
-No właśnie. Nelson jest inna powinieneś z nią porozmawiać. Wtedy jak odbiliśmy ją Mortenz'owi rzuciła si się na szyję, była tak bardzo szczęśliwa, że to Ty ją uratowałeś. Naszej obecności nawet nie zauważyła.
-Morda w kubeł Calum! Ona jest za ścianą i może to usłyszeć!
-No i co z tego niech wie, że nie jest ci obojętna.
-Chodzi mi bardziej o to co było wtedy u Jake'a

Chloe 

W kuchni wszystko było doskonale słychać. Michael coś do mnie czuje? O co chodzi z tym, że nawet na Blake tak nie patrzył? On i Felice kiedyś byli razem? Czyli to nie był sen... Czemu oni za wszelką cenę chcą abym nie dowiedziała się co tak na prawdę miało miejsce? Skoro nie chcą mi mówić to mają jakiś powód. Może powinnam dać sobie spokój. Z czasem sprawa się wyjaśni. Ale z biegiem czasu moja blizna z brzucha nie zniknie a wyjaśnienie Lukey'a, że upiłam się na imprezie po wyścigach i nadziałam się na płot nie przekonała mnie zbytnio. W ostatnim czasie nie byłam na żadnej imprezie. Z domu wychodziłam tylko do szkoły. Ale muszę udawać, że w to wszystko wierzę. Tylko jak składałam im przysięgę, iż o wszystkim sobie mówimy myślałam, że to działa w obie strony. Nigdy się nie przejmowałam takimi błahostkami, lecz tym razem jest inaczej. Swoimi kłamstwami cholernie mnie ranią. Naiwna myślałam, że staniemy się jak rodzina, myślałam że będę miała w nich oparcie. Zmieniłam się, jestem teraz słabszą sobą, dostrzegam jak łatwo mnie zranić. Przez większość mojego życia udawałam niezależną, silną, obojętną. Tak na prawdę jestem tylko nic nie wartą dziewczyną jak wszystkie inne.
-Nelson, musimy pogadać-wszedł do pomieszczenia Clifford- Ty płaczesz?
-Nie...-wydusiłam przez łzy.
-Przecież widzę.Mi możesz powiedzieć.
-Mikey... Ja jestem nikim. Cały czas myślałam, iż jestem inna, lepsza niż inne dziewczyny. A jestem tak samo naiwna, głupia jak cała reszta.
-Nie jesteś! Jesteś wyjątkowa.
-Mówisz tak tylko bo widzisz, że jestem w dołku psychicznym. Jestem nic nie warta. 
-Nie mów tak!
-Niby czemu?!
-Bo to wszystko to tylko kłamstwa!
-Nie Clifford! Kłamstwem jest to, iż nadziałam się na płot po wyścigach! Dobrze wiem, że tak na prawdę zostałam porwana a nie pamiętam wszystkiego bo wstrzyknęliście mi ten durny lek. Jak jesteście takimi profesjonalistami to powinniście dać mi większą dawkę i zająć się raną, którą pozostawiliście w miejscu moich żył! Czemu tak bardzo chcieliście to ukryć?
-Jake jest bardziej niebezpieczny niż możesz sobie wyobrazić, a znając twój upór chciałabyś się na nim zemścić a mogłabyś tego nie przeżyć.
-No i co z tego!? Przecież tobie na nikim nie zależy!
-Mylisz się!
-Tak?! To mnie oświeć! 
-Zależy mi na tobie!... Kurwa po co to powiedziałem- wykrzyknął i walnął ręką w ścianę- Miałem już nigdy się nie angażować, nie zakochiwać, ale ty wszystko psujesz... Jesteś tak cholernie IDEALNA-po tych słowach podszedł do mnie, jedną ręką objął mnie w pasie a drugą przejechał po moim policzku. Gdy to uczynił poczułam dziwne wirowanie w moim brzuchu. Nigdy do tond nie czułam czegoś takiego- Jesteś idealna dla mnie.
_________________________________________________________________________________
Hejka ! xx
Jak zawsze przepraszam za tak późne dodanie rozdziału, ale teraz jestem w ostatniej klasie i na prawdę nie mam czasu na nic... nawet na sen ;c mam nadzieję, że osoby, które czytają moje wypociny (a jest ich bardzo mało, czyli praiw nikt) nie będą na mnie złe. Obiecuje że po testach oddam się cała temu ff i zyskam więcej czytelników. Bardzo wam dziękuje i kocham xx
Naya.
tt:@Naya_5sos